Forum Forum serii www.unusually.blog.onet.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

fragment `The Hily` (O)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serii www.unusually.blog.onet.pl Strona Główna -> Talentownia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
heroine
Administrator



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z drugiego końca marzeń.

PostWysłany: Czw 18:11, 18 Sty 2007    Temat postu: fragment `The Hily` (O)

Gdy przyjechał autobus, bezwładnie opadła na jedno z tylnych siedzeń. Za nią do środka weszło jeszcze parę innych osób. Jej uwagę przykuł jeden z chłopców. Na jego twarzy malowało się przerażenie mieszane z nadzieją. Niecierpliwie wyglądał przez okno i uderzał palcami lewej ręki o nogę. Prawą dłoń owiniętą miał w chustkę, na podłogę kapała krew. Kiedy drzwi pojazdu zamknęły się, skierował swoje zamglone spojrzenie na Melody.
Patrzył jej w oczy próbując wymamrotać coś pod nosem. Szło mu to niezdarnie.
Im głębiej zaglądał w jej dusze tym bardziej ona wiedziała, że chłopak potrzebuje pomocy.
Jednakże nie odważyła się odezwać. W milczeniu czekała na jej przystanek. Rozpoznając okolicę swojego osiedla wstała i chwyciła się poręczy jednego z siedzeń. Mimowolnie spojrzała na tego chłopaka. Na jego czole pojawiły się kropelki potu, a twarz była blada. Na spodniach zauważyła wielką czerwoną plamę. Ręka owinięta chusteczką przysłaniała ranę. Melody nie mogła go tak zostawić. Czuła, że zginie, bo świat go nie zauważy.
Podeszła do niego i nic nie mówiąc pomogła mu wstać. On oparł się na jej ramieniu i wysiadł z autobusu. Podeszli do najbliższej ławki. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni pięciocentówkę i wrzuciła ją do aparatu telefonicznego. Wykręciła numer, ale sygnał był zajęty.
- Cholerne pogotowie – szepnęła gdy kolejny raz wciskała ”redial”.
- Pogotowie słucham – odezwał się głos w słuchawce.
Melody podała adres i wróciła do chłopaka. Czekając na karetkę przyłożyła rękę do rozcięcia, by zatamować krew. A wokół pustki. Nie było nikogo, kto mógłby pomóc...
Całkiem obcy chłopak powoli tracił przytomność.
- Hej! Słyszysz mnie! Nie zamykaj oczu, nie zamykaj oczu! – krzyczała, a on jedynie mamrotał coś pod nosem, ale cichy bełkot nie był zrozumiały.
(proszę nie, proszę nie)
Tak bardzo bała się, że on umrze. Umrze! Tu na jej kolanach.
I jak zbawienie zabrzmiała powolna syrena karetki, która wyła jakby rozpaczała nad stratą kogoś bliskiego. Z oczu Mely potoczyły się łzy. Cieszyła się, że już są, że pomogą. Pomogą?
- Co się stało ? – zapytał jeden z lekarzy
- Nie mam pojęcia. Wsiadł tak do autobusu. Wyglądał na przerażonego. Kiedy zauważyłam, że jest ranny wysiadłam z nim i zadzwoniłam po pogotowie... – mówiła szybko i niewyraźnie – Gdzie go zabieracie ?
- Do szpitala Św. Jakuba – odpowiedział lekarz i odjechali.
Dziewczyna stała na środku ulicy z zakrwawionymi dłońmi patrząc jak pojazd oddala się, a wyjąca syrena cichnie, aż w końcu głuchnie w oddali.
Uklękła i zapominając o krwi, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
(jakie życie jest kruche)
Jego twarz wydawała się jej znajoma, ale mimo to nadal był zupełnie jej obcym chłopakiem. Co prawda widziała go parę razy w szkole, ale nie wiedziała nawet jak miał na imię.
Po chwili rozpaczy, opamiętała się. Wstała i co sił pobiegła w kierunku domu Ian’a. Zdyszana zapukała do drzwi zostawiając na nich ślad. Otworzył przyjaciel. Jego serce zabiło mocniej, gdy ujrzał dłonie i twarz Melody umazane krwią i czarnym tuszem.
(niech no ja dorwę tego, kto...)
- Ian – szepnęła ...
(...jej to zrobił!)
- Szpital...
Włożył na nogi stare, postrzępione adidasy, chwycił dziewczynę za rękę i pobiegli.
O nic nie pytając, jakby wiedział zaciągnął ją do najbliższego szpitala.
- To nie ten. – wydyszała – Świętego Jakuba
- Co za różnica, który szpital ? – zapytał. Był przekonany, że dziewczyna jest ranna – W każdym się tobą zajmą...
- Ale to nie ja. To on, ten chłopak ...
- Co?!
- Chodź – powiedziała i biegiem ruszyła Cross Road.
Choćby jego dom się palił, a garaż runął pobiegłby za nią na koniec świata.
Tym bardziej teraz, kiedy coś jej jest, a ona mamrocze o jakimś kolesiu. Jego serce biło jak oszalałe. Teraz zapewne od wycieńczającego biegu ( jego kondycja nie była najlepsza ), ale gdy ją zobaczył, gdy zobaczył tą twarz całą we krwi i tusz ociekający po policzkach... Śmiertelnie się bał. A ona biegła gdzieś, bo coś się stało. KTOŚ ...
Ktoś był ranny i Melody nie przeszkadzało to, że musi przebiec pół miasta by dowiedzieć się czy żyje. Nie po to się starała, nie po to patrzyła w te zamglone oczy pełne nadziei.
- Powiesz wreszcie o co chodzi ? – zapytał zniecierpliwiony Ian z lekką nutą złości w głosie.
Ale dziewczyna zignorowała go i podeszła do recepcji. Ukryła zakrwawione dłonie w kieszeniach i żywo zaczęła tłumaczyć o kogo jej chodzi.
Pielęgniarka skierowała ją do gabinetu lekarskiego.
Podeszła do Ian’a i powiedziała:
- Wracałam ze szkoły i ON jechał tym samym autobusem. Był RANNY więc MUSIAŁAM mu POMÓC. Gdzieś tu jest....
- Poczekaj chwilę – rzekł chłopak i zniknął za drzwiami z napisem: „DYŻURKA”.
Chwilę później wyszedł ze środka i skinął na dziewczynę.
- Leży w sali 374, na drugim piętrze. Zaczekam tu na Ciebie.
Melody niewiele myśląc, wbiegła po schodach na górę i jakby instynktownie skręciła w prawo. Sala, w której był nieznajomy znajdowała się na końcu korytarza.
Niepewnym krokiem zbliżyła się do drzwi szarpnęła je. Były zamknięte. Podeszła do niewielkiego okna i położyła na nim dłoń, odciskając jej krwawy ślad...
- Panienka z rodziny? – dobiegł ją z tyłu czyjś głos
- Aa.. Tak – odparła bez zastanowienia
Pielęgniarka podeszła do drzwi i włożyła do zamka - niegdyś srebrny – teraz pociemniały ze starości klucz. Przekręciła go w prawo dwa razy i rzekła:
- Nic panience nie jest ?
- Nie.. – odparła i weszła do środka.
Krok po kroku, jakby bała się, że chłopak otworzy oczy i zrobi jej krzywdę, podchodziła do łóżka. Stanęła na metr przed celem. Uważała to za dość bezpieczną odległość.
Przyglądała się jego twarzy. Skądś ją znała, ale skąd...
Stała i patrzyła
(Boże. Dziękuję.)
jak pracuje jego serce. Bała się ujrzeć prostej linii.
(nie umieraj, nie... )
Jego palce poruszyły się. Jednak nie był to ruch zdecydowany, żaden gest. Raczej jakby ktoś przez sen połaskotał go piórkiem, a on chciał go nieświadomie przegonić.
(otwórz oczy proszę, bo...)
Jego usta otworzyły się jakby chciał coś powiedzieć,
(...zależy mi na TOBIE!)
ale nie dał rady.
Melody była zszokowana tokiem własnych myśli. Powędrowały za daleko. To niemożliwe by zależało jej na kimś, kogo nie znała. Była nieufna, a skoro coś mu się stało, to na pewno nie było to tylko głupim wypadkiem.
Podeszła bliżej i mrużąc oczy zdołała wyczytać na karcie imię i nazwisko oraz grupę krwi. Reszta była napisana tym (dość) nieczytelnym, lekarskim pismem.
Jason Collins.
( o mój Boże. To... to... to.. ON! )
Szok i nadzieja ustąpiły miejsca potężnemu przerażeniu. Wszystkie wspomnienia powróciły. Jakby ktoś stłukł słoik, w którym były zamknięte. Nieświadomie cofając się do tyłu wpadła na ścianę. Przylgnęła do niej tak jakby zwykły mur z cegieł pomalowany na biało miał ją uratować.
Powoli jednak przesunęła się w lewo aż natrafiła na drzwi. Schowała rękę za plecy i znalazła klamkę. Powoli ją naciskała bojąc się, że zaskrzypi tak głośno, że ON się obudzi. Nie chciała tego.
Bała się.
( co ten ...)
Drzwi otworzyły się i zrobiła krok do tyłu.
(skurwiel tu robi ?!)
Jeszcze dwa. Powoli.
Oblizała wargi i poczuła metaliczny smak krwi. Przestraszyła się.
Pchnęła drzwi tak, że zamknęły się z głośnym trzaskiem.
Pielęgniarka stojąca na drugim końcu korytarza odwróciła głowę w jej stronę i już otworzyła usta by zbesztać ją za zachowanie, ale Melody biegiem ruszyła ku toalecie.
Zbiegła po schodach na piętrze niżej zniknęła za drzwiami ze znakiem „WC”. Weszła od jednej z kabin i zwymiotowała.
Podeszła do umywalki i nacisnęła na wielki przycisk z napisem „mydło”. Roztarła je w dłoniach dokładnie szorując wszystkie zgięcia. Następnie powtórzyła czynność myjąc twarz.
Wypłukała usta.
Spojrzała w lustro
(co ON tu robi do CHOLERY?!)
i osunęła się na ziemię.
( nie... nie jestem....)
Zaczęła płakać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika :)




Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie wzrok nie sięga.

PostWysłany: Pią 10:52, 19 Sty 2007    Temat postu:

pięknie. ciekawe..., a będzie kidyś reszta? <pyta z nadzieją w głosie>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
heroine
Administrator



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z drugiego końca marzeń.

PostWysłany: Pią 13:08, 19 Sty 2007    Temat postu:

hym to wyciete ze środka. jest i początek i koniec. ^^ nie wiem czy dodam resztę. przemyslę to ; ]]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jelly
Administrator



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z mgiełki niebytu.

PostWysłany: Pią 13:14, 19 Sty 2007    Temat postu:

haha, a ja to chyba skądś znam.. ;DD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serii www.unusually.blog.onet.pl Strona Główna -> Talentownia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin